„Legenda nie umiera. Zostaje z nami – zaklęta w miejskich murach, nazwach ulic, cmentarnych inskrypcjach i wspomnieniach. Czasem tylko trzeba na nowo odważyć się o niej mówić.”

Świdnica – miasto o wielowiekowej historii, w którym przeszłość nie przestaje oddychać tuż obok współczesności – po raz kolejny okazała się doskonałą sceną dla opowieści pełnej napięcia, fascynacji i kontrowersji. 19 lipca 2025 r. odbył się kolejny spacer z cyklu „Świdnickie Spacery z Historią”, realizowanego przez Fundację Symbioza i dofinansowanego przez Powiat Świdnicki. Tym razem uczestnicy podążyli „nieulotnym” śladem jednej z najsłynniejszych i najbardziej niejednoznacznych postaci XX wieku – Manfreda von Richthofena, znanego światu jako „Czerwony Baron”.

RB 02

Już na miejscu zbiórki, w Parku Młodzieżowym, przy pomniku upamiętniającym ofiary wojenne, tłum przerósł najśmielsze oczekiwania – zjawili się mieszkańcy Świdnicy, pasjonaci historii z Wrocławia, Dzierżoniowa, a nawet turyści z Warszawy. Były osoby młodsze i starsze, całe rodziny, przewodnicy miejscy, nauczyciele, fotograficy, entuzjaści militariów, badacze trudnego dziedzictwa i ci, którzy dopiero chcieli je poznać.

Spacer rozpoczęliśmy w miejscu, gdzie pochowany jest ojciec Manfreda – Albrecht Freiherr von Richthofen oraz jego brat Lothar. Już tu padło wiele słów odbrązawiających rodzinny mit – jasno i stanowczo podkreśliłam, że świdnicka linia Richthofenów nie była właścicielami ziemskimi, nie miała żadnych związków z obozem Gross-Rosen, a ich świdnicka willa nie była siedliskiem arystokracji z koneksjami nazistowskimi, jak niektórzy próbują dziś sugerować. 

Spacer był nie tylko rekonstrukcją faktów, ale też próbą opowiedzenia o dziedzictwie pełnym dysonansów: o chłopcu z arystokratycznej rodziny, który przeprowadził się do Świdnicy w wieku 9 lat, chodził tu do szkoły, zjeżdżał na sankach w Parku Sikorskiego, lądował samolotem niemal pod domem, a ostatecznie stał się legendą… i symbolem, z którym Świdnica nie bardzo wiedziała, co zrobić przez kilkadziesiąt lat.

Wspólnie przeszliśmy przez wszystkie najważniejsze punkty na trasie „Świdnica śladami Czerwonego Barona” – wyznaczonej i opracowanej przeze mnie w ramach projektu „Odlotowe miasta – Świdnica i Trutnov”:

  • dawny dworzec kolejowy, gdzie Richthofenowie wysiedli w 1901 r.,

  • parkowe relikty twierdzy i mauzoleum,

  • dom rodzinny przy ul. Sikorskiego,

  • dawną szkołę przy ul. Franciszkańskiej,

  • Kościół Pokoju, który odwiedzał jako ewangelik,

  • miejsce, gdzie postawiono replikę samolotu Fokker DR1,

  • ulicę Wałbrzyską z dawnymi gospodami,

  • rynek z wieżą ratuszową i wystawą o Baronie,

  • oraz Park Centralny – gdzie Czerwony Baron wypoczywał z rodziną, i gdzie dziś znów można pływać łódkami, tak jak w jego czasach.

Nie zabrakło anegdot, kontrowersji i pytań, które towarzyszą tej postaci do dziś. Mówiliśmy o trzech pogrzebach, o matce, która stworzyła pierwsze muzeum ku jego czci, o zaginionych eksponatach wywiezionych rzekomo do ZSRR, o pruskim heroizmie i propagandzie, ale też o jego determinacji, gdy – mimo czterokrotnego oblania egzaminu – został jednym z najskuteczniejszych asów lotnictwa I wojny światowej.

Na koniec nasza przewodniczka Sylwia Osojca-Kozłowska – zupełnie niespodziewanie – została obdarowana kwiatami. Był to gest wzruszający, który utwierdził nas w przekonaniu, że nawet najbardziej kontrowersyjne postacie – jeśli opowiedziane uczciwie i z szacunkiem do faktów – mogą wciąż łączyć ludzi zamiast dzielić.

Prawda o Czerwonym Baronie – choć czasem trudna – jest nieulotna. I wciąż obecna w świdnickim pejzażu.

Dziękujemy wszystkim za obecność, otwarte umysły i liczne pytania. Do zobaczenia na kolejnych spacerach Fundacji Symbioza!

Świdnickie Spacery z Historią  realizowane są przez Fundację Symbioza przy wsparciu Powiatu Świdnickiego. 

RB 01

RB 02

RB 06

RB 07

RB 11

RB 07

RB 14

RB 20

RB 23

RB 12